Patronem Zgromadzenia jest święty Franciszek z Asyżu, który upodobnił się do Chrystusa Ukrzyżowanego i przypomniał światu jakby na nowo Ewangelię, żyjąc w pokorze, ubóstwie i miłości wszystkiego, co Bóg stworzył.

Życie sióstr – będąc życie pokuty – powinno być pełne radości franciszkańskiej, prostoty i wolności dzieci Bożych.

/ Z Konstytucji Zgromadzenia/

 

Chrystus dał  nam Ewangelię, według której mamy żyć i dał nam wzory ewangeliczne, abyśmy nie tylko czytali ale i patrzyli i rozumieli, że można w ten sposób żyć.

Pierwszym niedościgłym, najpiękniejszym wzorem jest Matka Jezusowa. A potem cały szereg, niezliczony szereg świętych, od pierwszych męczenników przez całe dzieje Kościoła: średniowiecze, nowożytność, aż do dzisiaj.

Wśród tych świętych takim wzorem Ewangelii dla nas, szczególnie w Laskach, jest św. Franciszek z Asyżu. Dlatego Matka Elżbieta Czacka jego właśnie obrała jako wzór, jako Patrona tego Dzieła. Matka nadała Zgromadzeniu i Dziełu charakter, który najbardziej u św. Franciszka się okazał. Święty Franciszek jest świętym pełnym radości i wesela. I takim go widzą wszyscy, którzy go znają, i katolicy i niekatolicy. Papież Pius XI powiedział o nim, że jest mężem ewangelicznym i całym katolickim. Całym katolickim, tzn. całkowicie odzwierciedlającym zasadę powszechności, którą Jezus Chrystus dał w Ewangelii. I tej powszechności wszerz w stosunku do ludzi, obejmującej wszystkich ludzi sercem, miłością i tej powszechności, która obejmuje każdego człowieka całkowicie. On jest tak bardzo całkowity, z chwilą, kiedy poznał z łaski Bożej Ewangelię i w Ewangelii Pana Jezusa, to całą swoją duszą, całym swoim sercem ze wszystkich sił, ze wszystkiej swojej myśli i ze wszystkiej swojej duszy przywarł do Pana Jezusa i Jego Ewangelii. I już wszystko inne było mu nie ważne. Wszystko inne o tyle było dla niego cenne, o ile mogło służyć Bogu i bliźniemu.

Ewangelia i Pan Jezus to była tak naczelna myśl, tak jedyna jego myśl, że cały ku niej był przez całe swoje życie zwrócony. I wszystko inne, wszystko, co widział, wszystkie sprawy – wszystko to było dla niego tylko na tle Ewangelii i w stosunku do Pana Jezusa. Nie miał żadnych spraw, których by nie porównywał do Pana Jezusa i których by nie stawiał przed Panem Jezusem. I z pewnością ta jego całkowitość, to jego dosłowne wzięcie słów Pana Jezusa, że „kto nie porzuci wszystkiego co ma, nie może być moim uczniem”, w każdym znaczeniu i w znaczeniu ubóstwa i w znaczeniu czystości, i w znaczeniu wszelkich ludzkich jakichś próżności i ambicji, w każdym znaczeniu porzucił wszystko, żeby iść za Jezusem. I stąd właśnie pochodzi jego radość, jego wesele, jego pogoda i jego pokój. Smucić go mógł tylko grzech. Swoich grzechów pewnie miał niewiele, a później już całkiem nie miał. Smucił go grzech cudzy.

Ale kiedy widział w sercu Pana Jezusa ukrzyżowanego za grzechy ludzkie, to z pewnością, chociaż z jednej strony to było smutne, że grzech obraża tego Jezus, ale z drugiej strony była ta wielka nadzieja, że ten Krzyż jest zadośćuczynieniem za za wszystkie grzechy. A więc pełna ufność i znowu radość w tej ufności, że wszystkie grzechy razem wzięte, grzechy całego świata, są mniejsze, aniżeli wartość ofiary Jezusowej. I to mu dawało ten bezwzględny optymizm. On jasno patrzył na świat, bo widział, że Bóg tak umiłował świat, że „Syna Swego dał”. I wobec tego, że Bóg dał swego Syna, to cóż może być ważnego, cóż może być strasznego, cóż może być naprawdę groźnego? Wszystko – jak gdyby o skałę rozbija się o Wcielenie Syna Bożego. On to wszystko wyrówna. On to wszystko naprawi.

I w tym św. Franciszek ma być dla nas wszystkich wzorem. Byśmy tak zawierzyli Panu Jezusowi, byśmy tak uwierzyli w to, że Bóg tak umiłował świat, tzn. tak umiłował cały świat i każdego z nas, że Syna Swego dał, byśmy tak bardzo w to uwierzyli, ażeby nas nic nie mogło przerazić, nic nie mogło przygnębić, ażebyśmy w tej rzeczywistości Boga na ziemi znajdowali pełną  pogodę i radość. To może tak być. Bo po co się mamy troszczyć, kłopotać, martwić, smucić czymś tam, kiedy wszystko to, co może nas smucić, wszystko to przejdzie, przeminie. Jeszcze trochę i skończy się. Tyle już od czasów św. Franciszka było takich różnych trosk na świecie i wszystko przeszło, a miłosierdzie Boże trwa na wielki. Wszystkie nasze nieszczęścia, smutki biorą się stąd, bo nie dość wierzymy, bo nie dość jesteśmy zapatrzeni w Pana Jezusa. Nie dość zapatrzeni w Jezusa z Betlejem, małego, nieporadnego, pokornego, kiedy na świecie ówczesnym, aż huczało od jakichś walk politycznych, i później Pana Jezusa na Krzyżu, Który za ten cały świat oddaje siebie. Tak trzeba w to mocno uwierzy, ażeby wszystko przy tym zbladło.

W dzień św. Franciszka pomyślmy o tym i módlmy się, Matkę Bożą prośmy, żeby i nam, tak, jak jemu dała łaskę takiej wielkiej wiary i nadziei, a stąd radości, żeby i nam dała tę wielką wiarę w rzeczywistość Pana Jezusa, ażebyśmy też umieli z całego serca, ze wszystkich sił zwrócić się ku tej prawdzie, aby już nas nic nie mogło zachwiać ani przygnębić.

Święty Franciszku – módl się za nami!

Ojciec Tadeusz Fedorowicz, Konferencja duchowa, Laski 1968 r.

 

 

 

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close