Dnia 29 marca 2017 r., przeżywszy 93 lata, odeszła do Pana nasza Siostra – śp. Siostra Syksta od Niepokalanego Poczęcia, Krystyna Helena Krzemień. W naszej zakonnej Wspólnocie spędziła 65 lat…
Siostra Syksta, Krystyna Helena, urodziła się 5 października 1923 roku w Kielcach i tam została ochrzczona 14 października tego roku. Jej rodzice: Sylwester i Stefania z Łachów utrzymywali się z drobnego handlu, ojciec produkował też zabawki na sprzedaż. Miała dwóch młodszych braci. We wczesnym dzieciństwie jej rodzice przenieśli się z dziećmi do Suchedniowa, niedaleko Kielc, do rodziny mamy i tam Krystyna rozpoczęła naukę w szkole powszechnej oraz przystąpiła do I Komunii świętej.
We wspomnieniach spisanych z okazji jubileuszu 50-lecia profesji – w 2003 roku s. Syksta pisze o swoich pierwszych, sięgających wczesnego dzieciństwa, doświadczeniach bezpośredniego kontaktu z Bogiem oraz świadomości, że Bóg chce, żeby należała wyłącznie do Niego.
Po ukończeniu pięciu klas szkoły powszechnej musiała przerwać naukę z powodu pierwszych kłopotów ze wzrokiem, który leczyła w Krakowie. Szkołę ukończyła po powrocie do Kielc – już po zakończeniu wojny. Lata wojny i niemieckiej okupacji przeżyła wraz z rodziną w Kielcach i na wsi, gdzie była już jako dorastająca dziewczyna świadkiem szczególnie okrutnych doświadczeń pacyfikacji wsi na Kielecczyźnie za powszechne tam wspieranie miejscowych oddziałów partyzanckich. Także siostry ojciec i jeden z braci zostali wywiezieni do obozu koncentracyjnego na terenie Niemiec. Po zakończeniu wojny i powrocie ojca i brata z obozu zamieszkali ponownie w Kielcach, gdzie Krystyna zdecydowała się zapisać do liceum pedagogicznego.
Mimo trudności, wynikających ze szczególnie silnej w szkole tego typu komunistycznej ideologizacji, zdała w 1951 roku maturę i zaczęła od razu myśleć o realizacji swojego wieloletniego pragnienia oddania się na służbę Bogu. W swoich wspomnieniach opisywała ten okres zewnętrznych i wewnętrznych walk bardzo emocjonalnie. W tych ostatnich znalazła pomoc i oparcie, już jako uczennica ostatnich klas liceum, u ks. Jana Jaroszewicza, przyszłego biskupa kieleckiego, który jeszcze przed swoim aresztowaniem w 1950 roku wprowadził Krystynę do sodalicji mariańskiej i skontaktował z szarymi urszulankami, do których zgłosiła się po maturze. Została przyjęta na okres próbny, ale wieści usłyszane wkrótce – podczas wizyty u zaprzyjaźnionego ze zgromadzeniem okulisty – przekreśliła te plany. Słaby wzrok nie pozwolił na podjęcie drogi powołania u sióstr urszulanek. Siostry jednak zdążyły już rozpoznać u Krystyny prawdziwość powołania i, nie odsyłając do domu, „przekazały” jej kandydaturę do Lasek. Tu zaczęła aspirat 3 marca 1952 r.
Siostra Syksta tak wspomina swoje pierwsze wrażenia z Lasek: „Spotkanie z Panem Jezusem w kaplicy Laskowskiej, prostej i ubogiej, przeżyłam jakby w stajence betlejemskiej przy żłóbku Pana Jezusa i czułam całym sercem i całą sobą, że tu jest moje miejsce na zawsze”.
Krystyna rozpoczęła nowicjat 14 sierpnia 1952 r. Po roku złożyła swą pierwszą profesję zakonną – 15 sierpnia 1953 r. Swoje oddanie Jezusowi przypieczętowała profesją wieczystą dnia 15 sierpnia 1959 roku.
Większość z tych 65 lat jej pobytu w Laskach to była – zgodnie z jej marzeniami i powołaniem – służba w placówkach pedagogicznych: w przedszkolu, szkole, w różnych grupach internatu: u tych najmłodszych i tych dorastających dziewcząt. W tej służbie było i noszenie wiader z wodą do mycia (ponad 20 wiader z parteru do łazienki na III piętrze!) i napychanie sienników słomą. „Było ciężko –odnowtowała w swych wspomnieniach – ale byłam szczęśliwa i z radością pełniłam wolę Bożą. Byłam wtedy zdrowa i silna, i nic mi nie szkodziło”.
Od swych ślubów wieczystych w 1959 r., przez ponad 20 lat, pracowała nieprzerwanie w przedszkolu obejmując i nocne dyżury z dziećmi i zajęcia z nimi w dzień. Wspólnie z s. Germaną założyły też przy nowo wybudowanym przedszkolu ogródek z drzewami owocowymi, jarzynami i kwiatami. Dokształcała się w tej dziedzinie przez czytanie książek i pism ogrodniczych. Nauka ta nie poszła w las, gdyż owocem tego samodoszkalania było wysłanie s. Syksty w 1980 r. do jednej z placówek Dzieła w Żułowie. Tam w ciągu kilkunastu lat pomagała w ogrodzie już z prawdziwego zdarzenia, ale także w kuchni i w pracach porządkowych.
W wieku 84 lat została przeniesiona do Lasek, gdzie w Domu św. Rafała w ciągu kilku następnych lat nadal z wielką starannością i zaangażowaniem pomagała przy zmywaniu naczyń. Przez ostatnie 3 lata życia była najstarszą siostrą w całym Zgromadzeniu. Ceniła sobie i starała się podtrzymywać jak najdłużej swoją samodzielność i użyteczność. Interesowała się wspólnymi lekturami, ale i czytała dużo sama zawsze zainteresowana lekturą duchową i katolicką prasą.
W ostatnich miesiącach jej życia ubytek sił coraz bardziej ograniczał możliwości Siostry. W miesiącach zimowych dopadały ją też kolejne zapalenia płuc, z których jednak wychodziła zwycięsko, ale umiała stwierdzić z pewnym niezadowoleniem, że inni to umierają po jednym zapaleniu, a ona wychodzi już z piątego… Mimo tego, że traktowała tą swoją sytuację na pograniczu żartu, ale widać było też jak bardzo jest już gotowa i jak bardzo czeka na spotkanie z Panem.
Tak było też ostatniego dnia, kiedy poprosiła jednego z laskowskich kapłanów o sakrament chorych i absolucję, choć towarzyszące jej siostry dawały do zrozumienia, że i tym razem to tylko chwilowa niedyspozycja.
Siostra Syksta wiedziała już jednak swoje i po północy jeszcze prosiła, żeby zamiast zwoływania do niej kolejnych sióstr już „nie przeszkadzać jej w agonii”. Wymknęła się na wyczekiwane spotkanie z Panem o godz. 2.40 nad ranem w środę 29 marca.
Uroczystości pogrzebowe miały miejsce w piątek 31 marca o godz. 12.00 w Laskach.