14. marca przypada już 15. rocznica śmierci śp. s. M. Gratii. Pokochaliśmy bardzo jej wiersze, pieśni. Brzmi nam w uszach jej głos, a pod powiekami pozostało błękitne, czyste spojrzenie jej oczu i uśmiech dziecka. Dane nam było doświadczyć tyle dobra i wrażliwości s. M. Gratii, że można by napisać książkę, a książki kochała bardzo…

Co kształtowało jej spojrzenie na świat, drugiego człowieka? Jaka była jej droga?

Urodziła się 28 kwietnia 1928 roku w Poznaniu. Rodzice poznali się w Szwajcarii gdzie oboje studiowali na uniwersytecie w Genewie. Ojciec prawo i ekonomię, a matka matematykę.  Ślub wzięli w czasie pierwszej wojny światowej w Lozannie i przez kilka lat mieszkali w Paryżu.

Po powrocie do niepodległej już Polski zamieszkali w Poznaniu.  Halina chodziła do szkoły sióstr Sacre Coeur na Placu Nowomiejskim gdzie przeżyła też przyjęcie I Komunii Świętej, z której zapamiętała obrazek , jaki dostała od sióstr: Dzieciątko Jezus z wyciągniętymi rączkami i napisem: Przyjdź do mnie Halusiu.

W 1938 rodzina przeniosła się do Warszawy, gdzie ojciec objął katedrę ekonomii politycznej na Uniwersytecie Warszawskim. Zamieszkali na ulicy Narbutta. Halinka miała wtedy dziesięć lat i wraz ze starszą siostrą Marylą zaczęła uczęszczać do Gimnazjum Cecylii Plater Zyberk.

Wybuch wojny 1939 roku zastał dzieci z matką w Grotowicach, w majątku rodziny ich ojca, skąd pod ostrzałem przedostały się do Warszawy, żeby połączyć się z ojcem i tam, w mieszkaniu na ul. Pięknej, przeżyli razem oblężenie Stolicy.

Wyrzuceni przez Niemców z ul. Narbutta zamieszkali na Saskiej Kępie. Ojciec prowadził, jako dziekan, tajny wydział prawno-ekonomiczny na Uniwersytecie Ziem Zachodnich i Uniwersytecie Warszawskim, dziewczynki uczyły się na tajnych kompletach.

Podczas Powstania, Niemcy kazali mieszkańcom Saskiej Kępy zgromadzić  się na ulicy Francuskiej, tam Halinkę z jej starszą siostrą oddzielili od rodziców i najmłodszej siostry, i wywieźli z innymi, w bydlęcych wagonach, do pracy w Niemczech.

Cudem Opatrzności Bożej nazywała s. M. Gratia fakt, że z braku miejsc, obie zostały osadzone w katolickim klasztorze żeńskim w Emsdetten koło Monachium, gdzie zakonnice prowadziły zakład dla robotnic fabrycznych. Na terenie klasztoru była kaplica, a w jadalni – posążek Serca Jezusowego. Dziewczęta pracowały od rana do wieczora w miejscowej fabryce tekstylnej – pod nieustannymi nalotami alianckich bombowców.

Po wkroczeniu wojsk alianckich – Halina została jeszcze półtora roku w Niemczech. Pracowała jako tłumaczka angielskiego w UNRRA, potem uczęszczała do polskiego liceum w Haren koło granicy z Holandią.

Do Polski wróciła sama. Starsza siostra Maryla wyszła za mąż za Francuza i pozostała we Francji. Halina po powrocie do Warszawy i zdaniu matury zaczęła studiować anglistykę, jako poboczne przedmioty wybrała psychologię i literaturę francuską. Magisterium uzyskała w 1952 r. i podjęła pracę w Bibliotece Uniwersyteckiej, udzielała też prywatnych lekcji angielskiego. Przeżyła w tym czasie głębokie nawrócenie.

Zaczęła szukać dla siebie miejsca. Odbyła próbę u sióstr Niepokalanek, którą przerwała choroba jej ojca. Wróciła do domu i pracy zawodowej.

Wreszcie, za pośrednictwem koleżanki z pracy, poznała Laski i Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Zgłosiła się na Piwną w lutym 1957 roku, parę miesięcy po sprowadzeniu się sióstr do Klasztoru na Piwną. Biblioteka Wiedzy Religijnej, choć przeniesiona z Lasek, jeszcze nie była otwarta. Matka Benedykta powiedziała do s. M. Gratii: Właśnie otwieramy Bibliotekę, a Pan Bóg przysyła nam bibliotekarkę… To było pierwsze spotkanie. Po próbie odbytej w lecie i zakończeniu pracy zawodowej – przyjechała ostatecznie do Lasek w styczniu 1958 roku.

Do postulatu została przyjęta 2 lutego 1958 roku – do nowicjatu 14 sierpnia 1959 roku. W czasie nowicjatu ujawniła się ciężka choroba i konieczność operacji złośliwego guza tarczycy. Podczas tej przerwy – 1959 roku zmarł na zawał serca jej ojciec.

Powtórnie do nowicjatu została przyjęta 5 stycznia 1960 roku. Pierwszą profesję złożyła 6 stycznia 1961r. – Profesję wieczystą – 6 stycznia 1967 roku.

Po profesji podjęła pracę w Bibliotece Wiedzy Religijnej, najpierw jako pomocnica chorej już s. Marii Franciszki Tyszkiewicz, a po jej śmierci w 1964 roku – jako kierowniczka Biblioteki, którą to służbę pełniła z różnymi przerwami, do końca życia, traktując ją zawsze jako szczególne narzędzie apostolstwa wobec niewidomych na duszy – swoje „powołanie w powołaniu”.

W tym też czasie w jej życie wkroczyła twórczość poetycka. I ją także uważała za powołanie do apostolstwa i służby ludziom szukającym Boga. Wprawdzie od dzieciństwa pisywała drobne utwory literackie, ale – jak pisze w jednej z ankiet: Prawdziwy  „wybuch” poezji – pisania wierszy – nastąpił u mnie parę lat po wstąpieniu do Zgromadzenia, bo dopiero w Zgromadzeniu odnalazłam siebie; dlatego i moja poezja zyskała właściwy, odpowiedni dla mnie, kierunek i kształt.

Większość wierszy – wyłącznie już religijnych – napisałam w latach ok. 1962 – 1965. Pragnęłam apostołować przez wiersze, przybliżyć Boga ludziom. Najbliższe mi tematy, to temat ostatecznych ludzkich przeznaczeń, skrzyżowania czasu z wiecznością.

W tym czasie mogłam pisać bardzo wiele. Jeden wiersz rodził drugi… Było mi jednak trudno normalnie pracować… coraz mniej pozwalałam więc sobie na tworzenie i stopniowo zanikało również „natchnienie” jako szczególny nakaz…

Jednak również w późniejszych latach powracały okresy twórczości, szczególnie wiele było w niej przekładów i oryginalnych tekstów pieśni kościelnych. Do końca także służyła Siostra swoim piórem na różne „okolicznościowe” okazje i zamówienia rekreacyjne.

Kolejne cykle poetyckie i zbiory wierszy „kursowały”  w Laskach i poza nimi w maszynopisach, a najpełniej wydane zostały w zbiorze Wiersze, Asyż 1978.

Po kilku latach przerwy spowodowanej kadencją przełożonej w Laskach oraz kilkumiesięcznym pobytem u umierającej siostry we Francji w 1986 roku wróciła Biblioteki na Piwną poczynając od koniecznego przeprowadzenia remontu jej zdewastowanych podczas stanu wojennego pomieszczeń.

Od tego czasu stan zdrowia s. M. Gratii ulegał kilkakrotnie niepokojącym pogorszeniom. Mimo słabości starała się, wzorem swojej poprzedniczki  – s. Marii Franciszki – pracować do końca. Niestrudzenie prowadziła korespondencję zagraniczną, starała się o sprowadzanie nowych książek. Wprowadzała kolejne pomocnice i zastępczynie w ich obowiązki.

5 marca 2009 roku Siostra trafiła w ciężkim stanie na Oddział Intensywnej Terapii Szpitala na Solcu, skąd po tygodniu została przewieziona do Domu św. Rafała w Laskach w czwartek 12 marca. Była świadoma tego, że odchodzi. Uśmiechem i z trudem wypowiadanymi słowami żegnała się z odwiedzającymi siostrami. W przeddzień śmierci odwiedziła ją też najmłodsza rodzona siostra Wanda, która wyraziła radość, że Siostra jest już „w domu”.

W nocy z piątku na sobotę dyżurująca pielęgniarka zauważyła słabnący oddech śpiącej s. M. Gratii, która odeszła prawie niedostrzegalnie, w sobotę 14 marca 2009 r. przed godz. 6:00, otoczona modlitwą zebranych wokół niej sióstr. Pogrzeb śp. s. M. Gratii odbył się 19 marca o godz. 13:30.

 

Gdy w wieczność się zanurzę

jak w śniegu przepaść białą

O stwórz mi Laski w górze

na większą swoją chwałę

                                                          (Pójdę)

 

 

 

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close