- Co dla Księdza oznacza Niedziela Słowa Bożego? Jakie ma znaczenie dla duchowego życia wspólnoty?
Niedziela Słowa Bożego, którą z ustanowienia papieża Franciszka obchodzimy w III niedzielę zwykłą, jest szczególną okazją do tego, byśmy sobie po raz kolejny przypomnieli, jak ważna jest rola Słowa Bożego w życiu chrześcijanina i w liturgii Kościoła. Dla mnie osobiście to zachęta do tego, by w homiliach podczas Eucharystii budzić w ludziach pasję czytania Biblii i modlitwy Słowem w codzienności życia. Podejmujemy również we wspólnocie wspólne czytanie wybranych fragmentów Pisma Świętego przed Eucharystią. Jestem przekonany, że doświadczenie wspólnego zasłuchania w Słowo Boże buduje duchową wspólnotę żywego Kościoła i ma moc łączenia ludzi. Ośmieliłbym się to nawet nazwać swoistym „pokrewieństwem duchowym”.
- Jakie korzyści płyną z regularnego czytania Pisma Świętego?
Myślę, że to zależy od osobistych życiowych doświadczeń i tego, w jakiej atmosferze ktoś wzrastał w swojej rodzinie oraz czy doświadczył piękna i mocy Słowa Bożego – w codziennej modlitwie, podczas rekolekcji czy przy innej okazji. Jeśli ktoś posmakował tego, jak Pan Bóg przez Słowo Boże leczy, uzdrawia, przemienia, wyzwala i objawia nam, jak bardzo nas kocha – to takiemu człowiekowi to doświadczenie już nigdy „nie da spokoju”. Wiele osób podejmuje decyzję po takim doświadczeniu swoistego przebudzenia duchowego, by regularne czytanie Pisma Świętego i modlitwę Słowem Bożym na dobre wprowadzić do swojej codzienności. Takie osoby w pewnym momencie swojego życia pozwoliły na to, by Duch Święty ich do tego przekonał, a potem często przekonują innych, że naprawdę warto być w Słowie Bożym umocowanym na trwałe. Pogłębianiu relacji z Panem Jezusem i rozwijaniu życia duchowego o wiele bardziej służy regularne, czyli codzienne pozostawanie przez jakiś czas ze Słowem Bożym, aniżeli pojedyncze „zrywy” od czasu do czasu. Słowo uczy nas odważnej konfrontacji z prawdą o sobie. Jeśli natomiast ktoś nie doświadczył na sobie mocy Słowa Bożego, ten będzie o wiele bardziej zagrożony popadaniem w taką czy inną „ślepotę duchową”, o której często mówiła bł. Matka Elżbieta Róża Czacka. Taki ktoś będzie może szukał inspiracji i dobrych natchnień na drodze swojej formacji chrześcijańskiej gdzie indziej – niestety czasem daleko od źródła. Życie jednak potwierdza, że wobec roli Słowa Bożego w formacji chrześcijańskiej wszystko inne okazuje się co najwyżej jego marną kopią a często zwykłą stratą czasu i życiowej energii.
- Jakie są najważniejsze wskazówki, które Ksiądz daje wiernym, którzy chcą bardziej zgłębić Słowo Boże w swoim codziennym życiu?
Najczęściej podpowiadam, by zadbać o lekturę duchową, którą warto dobierać w kluczu rozwijania umiejętności modlitwy Słowem Bożym. Często proponuję różne konferencje do posłuchania czy też codzienne słuchanie komentarzy – wprowadzeń do Słowa, jakie odczytujemy w liturgii. Osoby poszukujące dla siebie jakichś rekolekcji przekierowuję na różne domy rekolekcyjne, gdzie prowadzone są rekolekcje w ciszy ze Słowem Bożym: lectio divina czy ignacjańskie, z osobistym towarzyszeniem duchowym. Wiele osób uczestniczy także w rekolekcjach, jakie co jakiś czas odbywają się w naszym Domu Rekolekcyjnym w Laskach. Jeśli ktoś autentycznie troszczy się o swoje życie duchowe, chce stale poznawać siebie w świetle Słowa Bożego i modli się Słowem na co dzień, to często podpowiadam albo też taka osoba „sama z siebie” szuka kierownika duchowego – by wspólnie rozeznawać wolę Bożą. Zachęcam też do uczestnictwa w biblijnych spotkaniach lectio divina czy Kręgu Biblijnego.
- Czy jest jakaś szczególna forma modlitwy Słowem Bożym, którą Ksiądz poleca w tym kontekście?
Można powiedzieć, że czytanie Pisma Świętego jest jak zaspokajanie głodu – nie wystarczy raz porządnie się najeść, by już go nie odczuwać. W obecnym czasie mamy na wyciągnięcie ręki wiele różnych pomocy do podążania drogą Słowa. W codziennej modlitwie Słowem Bożym warto się zapoznać się z konkretnymi metodami czytania Pisma Świętego. Warto też zdecydować na jedną konkretną metodę rozważania, aby z czasem lektura i medytacja stawały się naturalnym czasem modlitwy. W skarbcu Kościoła Katolickiego mamy wiele podpowiedzi: np. namiot spotkania czy różne metody medytacji: ignacjańska, franciszkańska, karmelitańska, sulpicjańska i inne. Osobiście cenię sobie bardzo prastarą metodę lectio divina polegająca na medytacji konkretnego fragmentu Pisma Świętego (najczęściej Ewangelia z dnia) w kilka etapach, które właściwie rozciągają się na całą dobę. Podążanie drogą lectio divina może się stać swoistym stylem życia może nadać życiu nową jakość. Bywa, że ktoś się szybko zniechęca i mówi: to dla mnie za trudne, nie rozumiem… Jakkolwiek nam „idzie”, warto jednak powalczyć o wytrwałość i systematyczność – także wtedy, gdy wielu rzeczy nie rozumiemy. Rozumienie przychodzi z czasem, podobnie jak z muzyką klasyczną – kolejne koncerty w filharmonii coraz lepiej „smakują” i wprowadzają nas w przebogaty i przecudowny świat dźwięków…
- Jak Pismo Święte pomaga w codziennej modlitwie i w budowaniu relacji z Bogiem?
Czerpanie ze skarbca duchowej mądrości, jakim jest Pismo Święte niesamowicie ożywia i pogłębia codzienną modlitwę. Serce Boga poznajemy w Jego słowach zapisanych w Biblii. Na co dzień spotykam wiele osób, które mają wiele talentów i robią różne ciekawe rzeczy. Często poświęcają na różne zajęcia sporo czasu, uwagi i pieniędzy, a dbałością o swój szeroko pojęty rozwój niekiedy mnie zawstydzają czy inspirują. Spontanicznie dzielę się z takimi osobami tym, co ostatnio przeczytałem czy przeżyłem (chyba najczęściej są to różne historie z codziennych spotkań z naszymi wychowankami w Laskach). Lubię też, gdy ktoś sam z siebie dzieli się tym, jaki film ostatnio oglądał czy co ostatnio przeczytał. Zdarza się też, że różne osoby podrzucają mi do przeczytania jakąś książkę, którą po przeczytaniu „puszczają w ruch”, by ktoś inny mógł z niej skorzystać. Niekiedy w takiej rozmowie o przeczytanej książce, przekierowuję uwagę rozmówcy na Pismo Święte i proponuję, by interesujące rozmyślania pogłębiać lekturą Biblii. Zdarza się, że potem do tego wracamy i takie dzielenie się nawzajem Słowem Bożym jest bardzo budujące. Jeden ze spowiedników powiedział mi kiedyś: czytaj regularnie Pismo Święte, to lepiej ci będą smakować inne książki, których się chwytasz. Żadna inna książka i żadne inne słowo nie mogą być stawiane na równi z księgą Pisma Świętego, ze Słowem Bożym. Poza Biblią wszystkie inne księgi są tylko słowem ludzkim, bardziej lub mniej czerpiącym z Księgi Życia. Nie mają w sobie takiej mocy duchowej i mocy sprawczej, którą posiada Słowo Boże i w żaden sposób nie mogą go zastąpić.
- W jaki sposób Kościół zachęca wiernych do osobistego spotkania z Pismem Świętym, zwłaszcza w czasie Niedzieli Słowa Bożego?
Próbuję to robić własnym przykładem życia… Często przypominam sobie słowa św. Augustyna: „Niech to w was goreje, czym innych zapalać chcecie”. Na co dzień w homiliach podczas Eucharystii staram się dzielić tym, co sam słyszę podczas modlitwy Słowie Bożym. Na mnie jako księdza i na każdego innego mojego współbrata w kapłaństwie czyhają różne niebezpieczeństwa, a wśród nich np. nadaktywizm, hedonizm czy „subtelna iluzja uformowanego”. Św. Jan Paweł II w jednym ze swych dokumentów o kapłaństwie napisał, że w pewnym momencie swojego życia „ksiądz może dojść do przekonania, że jego osobiste doświadczenie, potwierdzone przez upływ czasu, nie musi już być konfrontowane z nikim ani z niczym (Pastores dabo vobis 77). Pouczamy innych w kazaniach czy rozgrzeszamy w spowiedzi, a stale aktualnym jest pytanie o osobiste zaangażowanie w swoją formację duchową. My sami również potrzebujemy słuchać Słowa Bożego i potrzebujemy się spowiadać. Dla mnie to najpiękniejsze chwile w życiu i posłudze kapłańskiej, gdy razem z innymi trwam na słuchaniu Słowa Bożego i potem się dzielimy wiarą jak chlebem… Bardzo lubię słuchać innych, gdy dzielą się tym, co wzbudza w nich Duch Święty podczas modlitwy Słowem. Jestem tym osobom bardzo wdzięczny.
- Czy Ksiądz zauważył jakieś zmiany w podejściu wiernych do Słowa Bożego w ostatnich latach?
Zależy w którą stronę popatrzymy… Ilu wiernych – tyle życiowych historii. Każdy na swój sposób słucha natchnień Ducha Świętego i idzie za nimi, albo też ich nie słucha i je zaniedbuje. To dotyczy także nas – kapłanów i osób życia konsekrowanego. Są osoby, które stawiają na absolutny minimalizm i wydają się nie być zainteresowanymi pogłębianiem życia duchowego i życiem w codzienności w rytmie Słowa Bożego. Są też i ci, którzy otwierają się na natchnienia Ducha Świętego i idą za nimi. Dbają o codzienny pogłębiony kontakt ze Słowem Bożym. Często trwają na adoracji, proszą księdza o towarzyszenie duchowe, szukają dla siebie rekolekcji czy odpowiednio dobranej lektury duchowej. Współpraca z łaską Bożą owocuje wówczas na wiele różnych sposobów – także w tym, że ktoś zaczyna szerzej otwierać oczy, przychodzą mu do głowy nowe pomysły i np. odnajduje swoje miejsce w Kościele – w grupie Kręgu Biblijnego czy w grupie spotkań lectio divina. Muszę przyznać, że obserwuję wtedy coś niesamowitego. Zdarza się, że takie osoby emanują jakąś niebywałą witalnością, a ich przenikliwe spojrzenie na otaczającą rzeczywistość prowadzi często do zaangażowania w różne dzieła Kościoła. Wśród tych osób są także osoby w podeszłym już wieku, które pozostają wciąż duchowo młode. Starożytni Ojcowie Kościoła wierzyli w rzeczywistą obecność Ducha Świętego w Słowie Bożym. Św. Ireneusz z Lyonu pisał, że to właśnie Duch Święty zapewnia Pismom wieczną młodość. Kto żyje Słowem Bożym, ten do końca dni pozostanie młodym. Życie i różne osoby, które spotykam potwierdzają prawdę tych słów.
- Jakie fragmenty Pisma Świętego mają dla Księdza szczególne znaczenie?
W obecnym czasie Roku Jubileuszowego – Roku Nadziei często powracam w myślach na modlitwie i w wielu innych sytuacjach do słów św. Pawła Apostoła z Listu do Rzymian: „Nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5).
Serdecznie dziękujemy Księdzu, za te cenne wskazówki, rady a nade wszystko,
za piękne świadectwo umiłowania SŁOWA! Dziękujemy!