Nie wy Mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was, żebyście szli i przynosili owoc, a wasz owoc by trwał, aby Ojciec spełnił wam wszystko to, o co poprosicie w moim imieniu. J 15,16 /Cytat z obrazka prymicyjnego/.
Dekretem ks. Kardynała Kazimierza Nycza w dniu 24 czerwca został Ksiądz mianowany Rektorem kościoła św. Marcina na Starym Mieście w Warszawie. W tych dniach podejmuje Ksiądz to zadanie i posługę.
Od 17 lat jest Ksiądz kapłanem Archidiecezji warszawskiej… Jak to było z tym powołaniem?
Wstąpiłem do Seminarium w wieku 25 lat… Pochodzę z katolickiej, religijnej rodziny. Byłem blisko kościoła, przez kilkanaście lat byłem ministrantem w swojej rodzinnej parafii Niepokalanego Poczęcia NMP na Bielanach. Kontakt z życiem parafialnym, kapłanami, służba ołtarza, to wszystko sprawiało, że dobrze się czułem w kościele, ale nie myślałem za bardzo o powołaniu.
Jak każdy młody człowiek miałem pomysł na swoje życie, swoje plany. Mając dwadzieścia kilka lat miałem już zawód. Jestem technikiem mechanikiem samochodowym. Podjąłem studia na Wydziale Transportu Politechniki Warszawskiej. Moją pasją było sędziowanie. Przez wiele lat byłem sędzią piłki nożnej w różnych klasach rozgrywkowych a sędzią liniowym w extraklasie…
I na tym etapie życia zaczęła mi „świtać” myśl o Seminarium. Czułem, że czegoś mi w życiu brakuje i do czegoś mnie ciągnie. Trwało to dwa i pół roku. Ja się z tą myślą codziennie budziłem. Można powiedzieć, że powołanie objawiło się w ten sposób mnie samemu…
W końcu postanowiłem zostawić wszystko to, czym się zajmowałem i wstąpiłem do warszawskiego Seminarium. Był to rok 2001. Kapłaństwo jest dla mnie darem od Boga i każdego dnia próbuje temu darowi sprostać.
Co Ksiądz uważa za najważniejsze wyzwanie tego nowego posłania?
Przy każdym podjęciu nowej posługi trzeba we wszystko spokojnie wejść, zobaczyć, poznać. Myślę, że to jest bardzo ważne, żeby nie wchodzić z butami, jak walec w jakąkolwiek wspólnotę, posługę, miejsce, gdzie kościół nas stawia. Ważne jest, żeby być dla ludzi, a nie żeby ludzi byli dla mnie.
Bardzo leży mi na sercu znalezienie sposobu na duszpasterzowanie osobom niewidomym. Przy całym bogactwie tego, co dzieje się w kościele św. Marcina, całej tradycji i historii związanych z tym miejscem, bardzo ważnym i pięknym mam taki priorytet, że zostałem posłany, aby być duszpasterzem osób niewidomych. Bardzo pragnę odkryć taki dobry, właściwy sposób, żeby tym niewidomym tutaj wraz z księżmi i siostrami posługiwać. Przede wszystkim, żeby to było zgodne z tym, co Pan Bóg chce w tym wszystkim mieć. Bardzo chciałbym się wsłuchiwać w to, co mówią niewidomi, czego potrzebują, czego pragną, bo ja mogę mieć pomysł na duszpasterzowanie, ale to nie może być oderwane od życia i od tego, czego potrzebują ludzie niewidomi.
Najważniejsze jest to, żeby prowadzić do Pana Jezusa, do pogłębienia wiary, do relacji z Nim. We współczesnym świecie wyzwaniem jest pociągnąć ludzi do religijności, do relacji, bo jak wszędzie zauważamy, ludzie odchodzą od kościoła, gaśnie ich relacja do Boga, wiara. Dzisiaj wspólnym mianownikiem wielu osób jest życie w poczuciu, że Bóg nie jest im potrzebny. To dotyka bardzo wiele środowisk i ważne jest to, żeby w takich warunkach pozyskiwać ludzi dla Chrystusa, Ewangelizować, pokazywać drogę idąc razem z nimi, dzielić się wiarą. Idea Matki Elżbiety, aby być dla niewidomych, zarówno na ciele jak i na duszy, bardzo mnie urzeka.
Mam bardzo dobre doświadczenie pracy z małżeństwami, z rodzinami. Od kilkunastu lat towarzyszę im prowadząc kręgi, rekolekcje, oazy modlitwy we wspólnocie Domowego Kościoła i Ruchu Światło-Życie. Odnowa w Duchu Świętym, w której posługiwałem jako wikariusz, to jest bogactwo we wspólnocie Kościoła i jeżeli tylko coś z tego da się wykorzystać w formacji, duszpasterstwie Świętomarcińskim, to mam nadzieję, że będzie to z pożytkiem dla wszystkich. Czas pokaże, jakie są preferencję i zapotrzebowania. Duch Święty podpowie i poprowadzi…
Rozmawiamy 19 dnia lipca, w kościele św. Marcina modlimy się szczególnie za wstawiennictwem bł. Matki Elżbiety. Czy miał już Ksiądz takie swoje „spotkanie” z Błogosławioną Matką Elżbietą?
Laski znałem od dawna, ale bardzo pobieżnie. Moja bardzo ważna wizyta w Laskach, miała miejsce jakiś tydzień przed beatyfikacją Matki Elżbiety. Była końcówka wakacji, cisza, spokój, taka cisza przed burzą… przed burzą Bożej łaski.
Od tamtej wizyty coś się zaczęło rodzić w mojej duchowości, coś zacząłem przyjmować z tego „ducha Lasek” a wizyty stawały się częstsze. Po wybuchu wojny na Ukrainie wizyty w Laskach stały się regularne. Na początku były związane z pomocą Caritas dla uchodźców z Ukrainy. Później przerodziły się na współpracę przy różnych dziełach.
Będąc często w kościele św. Marcina na Piwnej i w Laskach zacząłem coraz bardziej poznawać to środowisko. Prostota najbardziej pociąga mnie w duchowości Matki Czackiej w jej świętości. Duchowość sióstr, zwyczajność, prostota. To bardzo odzwierciedla wystrój kościoła św. Marcina – prostota, która w obecnym zabieganiu daje dużo pokoju, wyciszenia i pomaga się modlić. Staje się to czymś, z czym się utożsamiam i czuję się we wspólnocie św. Marcina dobrze.
Od dziesięciu lat jest Ksiądz zastępcą dyrektora Caritas Archidiecezji Warszawskiej i pozostaje nadal przy tych obowiązkach. Powiedział ksiądz Rektor, że gdyby ktoś powiedział o nim, że jest urzędnikiem, to by się obraził. Co jest Księdzu najbliższe w tej posłudze?
Bycie z ludźmi, dzielenie ich trosk i radości, możliwość pomagania. Praca w Caritas nie polega na siedzeniu za biurkiem. Nasze placówki prowadzą działalność leczniczą, pomagają osobom w kryzysie bezdomności, świadczą pomoc i opiekę dzieciom i rodzinom. Nasi pacjenci, współpracownicy, wolontariusze, to ogromna rzesza ludzi. Nasze zarządzanie jest bardzo praktyczne, jesteśmy z ludźmi, towarzyszymy im. Może nie można nazwać tego duszpasterstwem, ale papież Benedykt XVI nazwał tę posługę w kościele posługą miłosierdzia. To bardzo ważna, integralna część Kościoła.
Oddziałujemy na innych tym, kim jesteśmy. Budujemy więzi, relacje, uczestniczymy w życiu tych ludzi – to jest wielki dar. Widzę jak bardzo praca w Caritas pomaga mi patrzeć na drugiego człowieka z większą miłością, z miłosierdziem. Posługa w Caritas, czy to w roli dyrektora czy w zastępstwie kapelana, daje mi wiele okazji, aby doświadczać czegoś bardzo pięknego, niematerialnego jak czułość, uśmiech, spotkanie, wspólne chwile, realna pomoc w trudnościach życia. Od strony ludzkiej doświadczenie pracy w Caritas jest dla mnie wielkim skarbem i pomaga patrzeć na ludzi.
Urlop, wakacje, czas wolny? Jak Ksiądz lubi takie chwile spędzać?
Mam czas wolny, nie da się i nie powinno ciągle pracować. Odskocznią od obowiązków, od pędu życia jest czas, który mogę poświęcić sobie. Lubię dobry film, muzykę. Relaksuję się słuchając audiobooków lub majsterkując. Odpoczynkiem jest dla mnie też czas spędzony z najbliższymi. Bardzo lubię spędzać czas z mamą; coraz bardziej potrzebuje pomocy a jednocześnie umie się zachwycać tym, co piękne, daje życiowe rady, kocha kwiaty i książki.
Bardzo cenię sobie czas spędzony na łonie natury. Lubię piesze wędrówki, lubię jazdę na rowerze. Od czasu do czasu biorę plecak i uciekam gdzieś za miasto. Mieszkając na Krakowskim Przedmieściu przez wiele lat, bardzo chętnie wyrywałem się gdzieś do lasu. Szczególnie było to potrzebne w czasie izolacji spowodowanym pandemią.
„Tropienie” zwierząt czy przyrody z aparatem fotograficznym daje mi dużo radości, satysfakcji i wytchnienia. Bardzo to lubię.
***
Ksiądz Sławomir świecenia kapłańskie przyjął 27 maja 2007 roku. Jest pierwszym rocznikiem wyświęconym przez ks. kard. Kazimierza Nycza po objęciu Archidiecezji Warszawskiej. Po święceniach przez cztery lata był wikarym w Starych Babicach, a trzy kolejne w Zalesiu Górnym. Od 1 września 2014 roku z nominacji ks. Kard. Nycza został zastępcą dyrektora Caritas Archidiecezji Warszawskiej i funkcję tę pełni nadal. Ostanie 8 lat pomagał duszpastersko w parafii Św. Jana w Ursusie. Od 24 czerwca 2024 rektor kościoła św. Marcina na Starym Mieście i diecezjalny duszpasterz osób niewidomych. Ulubieni święci to: św. Józef, św. Antoni oraz św. Zygmunt Szczęsny Feliński. Imieniny obchodzi 5 listopada.
Życzymy Księdzu Rektorowi dużo światła Ducha Świętego i podwójnej mocy, aby w dotychczasowych obowiązkach w Caritas oraz w nowych Świętomarcińskich wyzwaniach nigdy się nie nużył i nie upadał na duchu, bo łaska Boża z tymi, którzy Go miłują współdziała we wszystkim dla ich dobra! Na każdy dzień życzymy wstawiennictwa bł. Matki Elżbiety Czackiej oraz zapuszczania korzeni w „dziedzictwo Lasek”. Z modlitwą! Szczęść Boże!