105. rocznica powstania Zgromadzenia. Wdzięczność Bogu i ludziom… Tekst s. Almy Skrzydlewskiej napisany przed kilkudziesięciu laty jakże dobrze oddaje ten „jubileuszowy nastrój” obrazując czym BYŁY i ciągle są Laski, bo parafrazując jej słowa: trzeba się zgodzić, że są tak bardzo inne niż te sprzed wieku, a przecież TE SAME.
A przecież miejsca, to też ludzie, a może przede wszystkim ludzie, którzy je tworzą… W czym tkwi sekret stałości i niezmienności „zdradza” nam bł. Matka Elżbieta: Stałym może być nazwanym tylko ten człowiek, który poprzez swoją zmienność i poprzez zmienność wszystkiego, co go otacza, zmierza stałym, wytrwałym i niezmiennym wysiłkiem woli do szukania oparcia na Bogu, który jest jedynie stałym, mocnym i niezmiennym punktem oparcia dla człowieka. Wiara i nadzieja torują drogę do tego zetknięcia się duszy z Bogiem. Miłość dokonuje złączenia.
Z perspektywy pół wieku
Laski poznałam jako studentka w 1950 roku. Były stosunkowo młode – jeszcze bardzo ubogie. Żyła niewidoma Założycielka: Matka Elżbieta Czacka, która w tym właśnie roku przekazała kierownictwo Zgromadzenia i całego Dzieła Lasek swojej następczyni i innym osobom odpowiedzialnym. Sama ukryła się na jedenaście lat w głębokim cieniu swego pokoju przy Kaplicy.
W ten sposób, już od samego początku powolnego odkrywania środowiska Lasek dotknęłam tajemnicy Krzyża, nie rozumiejąc jeszcze powszechnie używanego pozdrowienia mieszkańców: „PRZEZ KRZYŻ – DO NIEBA”.
Poznawałam Laski od strony Domu Rekolekcyjnego i Biblioteki Wiedzy Religijnej. Ksiądz Władysław Korniłowicz nie żył od czterech lat. Wysoka kultura Domu Rekolekcyjnego w którym przejściowo mieszkałam, a który kierowany był w tym czasie przez osobę świecką. Sam klimat tego miejsca i mała piękna kaplica mówiły bardzo wiele.
Przyjechałam tu zimą. Laski bez śniegu odarte były z zewnętrznego uroku. Skierowana byłam przez przyjaciół do siostry M.Franciszki – hr. Ireny Tyszkiewiczowej, która po rozstrzelaniu męża podczas Powstania warszawskiego, w wieku 53 lat, jako uboga franciszkanka rozpoczęła zbieranie zbieranie nielicznych ocalałych książek z wielkiego zbioru Biblioteki Wiedzy Religijnej, spalonego w domu na ul. Litewskiej w Warszawie.
Rozmawiała ze mną przyjmując równocześnie czytelników: świeckich i siostry, osoby młode i starsze. Mnie dała do oglądania albumy ze sztuki. Wolałam jednak patrzeć na przychodzących ludzi.
U progu poznawania Lasek odkrywałam, jak ważny jest tu k a ż d y c z ł o w i e k. Przekraczając próg Lasek usiłowałam zachować dystans do tego co dotąd znałam i unikałam porównań. Na wstępie uderzyło mnie odkrycie, że Laski, to nie „zakon”, ale środowisko. Nieco później nazwałam to, co tu widziałam – małą „gminą chrześcijańską”:
niewidomi – „ubodzy” – najliczniejsza grupa w sercu Lasek;
osoby świeckie – obojga płci, pracujące na stałem lub okresowo;
siostry – wtopione w tę społeczność choć z własną organizacją wewnętrzną;
księża –
goście bardzo różni – opierający się o Dom Rekolekcyjny.
Na dalszym etapie poznawania Lasek w okresie weekendowych przyjazdów i dłuższej pracy wakacyjnej, wchodziłam w bogaty świat niewidomych dorosłych. Najwięcej dowiedziałam się będąc przejściowo lektorką. W ten sposób wytwarzały się bliższe więzy. Wykonywałam też mapy brajlowskie, jako pomoce szkolne dla niewidomych. W ciągu swego życia stosunkowo krótko pracowałam bezpośrednio z niewidomymi, ale wszystko co robiłam służyło tej najważniejszej sprawie.
Spadkobiercy
Tajemnicę Lasek najbardziej przybliżali bardzo r ó ż n i l u d z i e. Zwłaszcza w pierwszym okresie było tu wiele wybitnych indywidualności, które tworzyły niejako „instytucje”. Po nich pozostawały „legendy” i miejsca w które wchodzili już inni ludzie z innymi charyzmatami.
Przywołam na tym miejscu tylko nielicznych spośród dużego grona tworzącego fenomen Lasek…
Ks. Aleksander Fedorowicz – zobaczyłam go zaraz, pierwszego dnia pobytu w Laskach przy ołtarzu, sprawującego Eucharystię. Byłam wychowana „liturgicznie”, ale to było misterium – wielka tajemnica wiary.
S. Joanna Lossow – wprowadziła mnie najgłębiej w apostolski nurt Lasek, zaszczepiony przez Ojca Władysława Korniłowicza, którego była sekretarką w Domu Rekolekcyjnym w okresie dwudziestolecia.
Z tego ŹRÓDŁA wyrósł ruch, zmierzający ku j e d n o ś c i chrześcijan /ekumeniczny/ i otwarcia na k a ż d e g o człowieka poszukującego prawdy, niezależnie od jego wyznania i światopoglądu.
BRACIA /tercjarze/
Antoni MARYLSKI – duchowy syn Matki Czackiej, – budowniczy Lasek.
Zygmunt SERAFINOWICZ – brat poety Lechonia, kierownik szkół.
Henryk RUSZCZYC – niezwykle twórczy ojciec niewidomych.
S. Teresa LANDY – bliska współpracownica Założycielki. Absolwentka Sorbony. Służyła ludziom poszukującym Boga – Prawdy.
S. Katarzyna STEINBERG – lekarz – humanista, zwrócona ku s ł u ż b i e i pomocy każdemu człowiekowi cierpiącemu duchowo, fizycznie, czy materialnie.
S. Maria Waingold GOŁĘBIOWSKA – matka inteligencji poszukującej i twórczej.
… i cały szereg innych wielkich postaci, które ukształtowały w Laskach klimat zmierzający ku o t w a r c i u na najwyższe wartości etyczne i moralne, a przede wszystkim na człowieka.
W Laskach poznałam ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego jeszcze przed Jego internowaniem.
Tu rodziły się, lub znajdowały oparcie nowe zgromadzenia jak: Instytut Przemienienia Pańskiego, który zapoczątkował w Polsce instytuty świeckie. Dalej „ósemki”, a nieco później oparły się o Laski Małe Siostry Karola de Foucauld, wreszcie Matka Teresa z Kalkuty.
Równolegle do najważniejszego zadania Lasek związanego ze sprawą kształcenia, wychowania i przygotowania do życia niewidomych, ten grunt otwartości był podatny, by na nim wzrastali i rozwijali się różni ludzie, czerpiąc wartości z tej gleby.
Wiążą się z tym pytania: czy Laski to przede wszystkim ludzie, którzy jeśli odchodzą pozostawiają w najlepszym razie kontynuatorów, którzy często nie dorastają do wzorów. Słyszy się zdanie dotyczące raczej osób ze starego pokolenia: „ten człowiek to dawne Laski”.
Laski – to jakby miniatura Polski, wraz z wartościami i pięknem, ale także z trudnymi wadami narodowymi.
Laski – to żywa cząstka Kościoła przechodzącego różne przemiany i wciąż rozwijającego się na drodze wiary.
Nowe czasy, nowe pokolenia przynoszą nowe zadania i inne problemy. Tak więc w Laskach są, jak i w Kościele, elementy ponadczasowe, które świadczą o wartościach niezmiennych i stanowią o przetrwaniu tożsamości.
Geniusz Matki Elżbiety Czackiej zaowocował w tym co jest tajemnicą Lasek. W Jej osobie wciąż odkrywam ŹRÓDŁO ŚWIATŁA do którego wracam, chcąc odnowić „pierwotną miłość”.
Niewidoma, słaba fizycznie często zapadająca na zdrowiu, Matka Elżbieta Czacka była mocarzem ducha. Ograniczona kalectwem była w pewnym stopniu uzależniona od pomocy innych. Jej niezwykła intuicja polegała na rozpoznawaniu różnych możliwości, bez przypisywania ich sobie i przejmowania przewodnictwa. Wszystko przypisywała Bożej Opatrzności.
Miała postawę otwartą wykorzystując charyzmaty ludzi, którzy stawali na jej drodze pozwalając na rozwój i twórcze poszukiwania. Wielu ludzi współtworzyło to, co nazwała Dziełem Lasek. Podejmowała ryzyko błędów z tym związanych. Autorstwo zostawiała Bogu. Była człowiekiem wiary, modlitwy, ufności. Trwała w nieustannym wysiłku, by służyć człowiekowi dotkniętemu cierpieniem i kalectwem.
Założyła Zgromadzenie Franciszkanek Służebnic Krzyża i swoim życiem, zwłaszcza w ostatnich latach ukazała sobą co zawiera w sobie to powołanie.
Najważniejszym etapem na który wkroczyły Laski u progu dwudziestolecia międzywojennego była ścisła współpraca z ks. Władysławem Korniłowiczem i nierozerwalne związanie problemu niewidomych fizycznie z brakiem wzroku duchowego. Stąd wywodzi się istotna część Dzieła jakim jest Dom Rekolekcyjny. Jak się wyraziła Założycielka, bez kierunku duchowego wskazanego przez Księdza Korniłowicza – wychowawcy pokolenia księży tu pracujących, że wymienię Prymasa Wyszyńskiego i Księży Fedorowiczów, Laski byłyby jedynie instytucją dobroczynną, a Zgromadzenie jednym spośród opiekuńczych, wywodzących się z wieku XIX.
Laski są i pozostaną nadal tajemnicą zamkniętą w zamyśle Opatrzności.
Czerpiąc ze ŹRÓDŁA ŚWIATŁA Niewidomej Założycielki wciąż się stają.
Głęboko ufam, że będą trwały odczytując nowe znaki czasu, wierne przekazanym wartościom.
Trzeba się zgodzić, że są tak bardzo inne niż te sprzed pół wieku, a przecież TE SAME.
s. Alma Skrzydlewska (1930-2017) Była artystką, plastykiem, autorką powojennego wystroju wnętrza kościoła św. Marcina i wszystkich naszych kaplic. W latach 1977-1989 przełożona generalna Zgromadzenia.Tekst ukazał się w miesięczniku "Więź" 2002, nr 11 - "Laski, Źródło Światła".