Z kalendarium…

28 maja 1918 roku Matka Elżbieta wróciła z Żytomierza do Warszawy w habicie franciszkańskim na ul. Polną 40, gdzie został przeniesiony Zakład dla Niewidomych.

31 maja 1919 roku Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża i Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi otrzymują błogosławieństwo Apostolskie Ojca Świętego Benedykta XV.

W maju 1921 roku Antoni Daszewski przekazuje Matce Elżbiecie ziemię w Laskach na skraju Puszczy Kampinoskiej i tak rozpoczyna swą działalność Zakład dla Niewidomych.

12 maja 1950 roku Matka Czacka przekazuje urząd przełożonej generalnej m. Benedykcie Woyczyńskiej.

15 maja 1961 roku o godz. 17:15 umiera Matka Elżbieta Czacka.

 

Laski, dn. 24 V 1929

Kto mało pracuje lub ma niewielki i ciasny zakres pracy, a nie ma głębokiego życia wewnętrznego, ten z porządku rzeczy skłonny jest do zajmowania się sobą. Zajmuje się sobą w najrozmaitszy sposób. Pod pozorem doskonalenia się myśli bez ustanku o sobie. Analizuje siebie. Tworzy sobie urojone jakieś ideały doskonałości, robi coraz nowsze i coraz mniej praktyczne postanowienia urzeczywistnienia tego ideału. W życiu takiej osoby wyobraźnia gra największą rolę. Wszystko przekształca i w innych kolorach przedstawia. Zmienia proporcję. Drobne przykrości przedstawia jako wielkie nieszczęścia. Maluje charaktery bliźnich w czarnych barwach. Podnieca niechęć i żal do bliźnich, najczęściej Bogu ducha winnych. Prócz intensywnego zajmowania się sobą, takie biedne istoty bardzo zajęte są drobnymi i mało ważnymi sprawami bliźnich. Wszystkich sądzą, wszystkich krytykują. Tak są doskonałe one same, że i przez wyobraźnię czują się powołane do poprawiania wszystkich prócz siebie. Nie stykając się z życiem, nie rozumieją trudności związanych z życiem. Same doskonałe w swojej wyobraźni z pogardą patrzą na ludzi, którzy z nadludzkim czasem wysiłkiem zwalczają prawdziwe, a nie urojone, trudności. Niestety, nawet w Zgromadzeniu bywają dusze w ten sposób żyjące. Nie kochają prawdziwie Boga, ale kochają siebie. Nie szukają Boga, ale szukają siebie. Ich egocentryzm zasłania im Boga i zasłania im wszystko, co dobre i piękne na świecie. Pod pozorem poprawiania bliźnich są przykre i nieznośne dla otoczenia. Radząc nad wadami i grzechami bliźnich, grzeszą obmową i najprościej w świecie plotkują.

Niech każda z sióstr, po przeczytaniu tych kartek, wobec Boga spojrzy na swoje życie i zapyta siebie uczciwie, czy jej życie nie płynie w ten sposób. Gdyby spotkała w sobie cośkolwiek z tych cech fałszywej i złej pobożności, niech niezwłocznie zabierze się do istotnej poprawy swego charakteru. Niech przede wszystkim zajmie się Bogiem i miłością ku Niemu. Niech w Bogu kocha wszystkich swoich bliźnich. Wtedy we właściwym świetle siebie we właściwy sposób oceni i we właściwy sposób siebie poprawiać będzie. Wtedy siostry nie wpatrzone w siebie, ale wpatrzone w Boga, bez analizowania siebie, poznając coraz więcej Boga, będą coraz więcej poznawały siebie i coraz doskonalej pełnić będą cnoty, których Bóg od nich wymaga. Wtedy również w tym świetle Bożym coraz lepiej będą rozumiały trudności i walki bliźnich, którym z wyrozumiałością i z mocą będą umiały wskazać drogę najprostszą do Boga.

 

Laski, dn. 25 V 1929
Wielką wadą u ludzi, a szczególniej u sióstr, jest nieusłużność. Brak usłużności polega na tym, że niechętnie, nieuprzejmie spełnia się usługi lub życzenia bliźnich. Są osoby, które nawet wtedy, kiedy oddawanie tych usług należy wprost do ich obowiązków, potrafią znaleźć tysiące wymówek, by nie oddać żądanej usługi, a w końcu, jeżeli zadość czynią czyjej prośbie, spełnią to tak niechętnie i tak opryskliwie, że każdy woli obejść się bez przysługi, niż narazić się na tyle przykrości. Na dnie tej wady leży brak wyrzeczenia się siebie, brak miłości bliźniego, a także złe przyzwyczajenie i złe nastawienie duszy w stosunku do bliźnich. To złe przyzwyczajenie i to złe nastawienie u sióstr jest często następstwem obcowania z pensjonariuszkami Zakładu, które przez swoje kaprysy, fantazje i nieuzasadnione często żądania i niezadowolenia sprawiają, że osoba nie dość rozgarnięta, nie dość mądra i dość wyszkolona, nie może znaleźć właściwej miary i sposobu postępowania i ustosunkowania się do wymagań i potrzeb swoich bliźnich. Niewątpliwie tylko te siostry, które mają głęboką miłość Bożą i w stosunku do bliźnich spełniają uczynki miłosierne co do duszy i co do ciała, potrafią z wyrzeczeniem się siebie i z zapomnieniem o sobie, w miarę dobra swoich bliźnich, oddawać im usługi, sprawiać im przyjemność lub odmówić czegoś i nawet sprawić przykrość potrzebną dla dobra bliźniego. W całym postępowaniu swoim będą kierowały się miłością, dobrocią. Będą łagodne i cierpliwe, ale pełne mocy i spokoju. Ogólny kierunek postępowania dają siostrom ich przełożone. W pojedynczych wypadkach powinny się siostry przełożonych swoich radzić, a gdy to dla jakiegokolwiek powodu jest niemożliwym, powinny zawsze okazać gotowość spełnienia każdego życzenia bliźnich, nawet gdyby po namyśle wobec Boga uznały, że obowiązkiem ich jest usługi odmówić.

Jeżeli chodzi o bezpośredni stosunek sióstr do wszystkich swoich przełożonych, jest rzeczą nie do pomyślenia, aby siostry mogły okazać niechęć w wypełnieniu jakiego polecenia lub jakiej usługi.

Dobre zrozumienie cnoty posłuszeństwa sprawi, że bez wahania, bez skrzywienia, mądrze i chętnie każde polecenie lub życzenie przełożonych spełnią. Siostry powinny tak być przejęte ważnością cnoty posłuszeństwa, że każde polecenie i każde życzenie wszystkich przełożonych staje się dla nich rozkazem Bożym. Siostry powinny być dla wszystkich swoich przełożonych kochającymi i powolnymi dziećmi. Nie zaś krnąbrnymi i sądzącymi przełożonych niewolnicami. Powinny siostry dobrze rozumieć, że zarówno w rozkazach i poleceniach przełożonych, jak też w życzeniach bliźnich, domagających się od nas pomocy, przemawia do nas Bóg, nie więc z przełożonymi lub z bliźnimi mamy do czynienia, ale z Bogiem, wobec którego zdamy rachunek z naszego postępowania na ziemi. W codziennych naszych obowiązkach Bóg nam daje okazje do zasługi. Możemy je przyjąć albo ją odrzucić.

Całe nasze życie składa się z tych drobnych okazji do pełnienia aktów cnót. Często zamykamy na nie oczy, szukamy siebie, nie widzimy nieba otwartego nad nami.

***

Jak bardzo słowa Matki Elżbiety zapisane przed dziewięćdziesięciu laty są aktualne dzisiaj… Jak często – zakręceni miłością własną i zaślepieni nienawiścią – nie widzimy otwartego nieba… Za wstawiennictwem Maryi naszej Matki i Królowej, której w sposób szczególny oddajemy cześć w miesiącu maju, módlmy się o łaskę przejrzenia, o łaskę Bożego spojrzenia na wszystko, co nas otacza i na wszystkich, których Bóg stawia na naszej drodze…

 

 

 

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close