W życiu duchowym (ale nie tylko) niezwykle ważne jest, aby mieć dobrego przewodnika, który nie zasłaniając sobą Celu, prowadzi do Niego. Przyjaciela, przewodnika, ojca… Bez wątpienia dla wielu poszukujących drogi kimś takim był ks. Tadeusz Fedorowicz. Mówił o sobie: „Jestem szczęśliwy i zawsze taki byłem, jestem szczęśliwy, że mogę być tutaj w Laskach”. Nic nie było w stanie odebrać mu tego szczęścia przez długie jego życie. Bezgraniczne zaufanie Bogu i Jego Opatrzności oraz przekonanie, że w każdym człowieku jest choćby zalążek dobra, pozwoliły mu patrzeć na wszystkich i na wszystko z optymizmem i nadzieją. Kochał niewidomych – tych na ciele i tych na duszy. Był gotów oddać dla nich wszystko. Ci, którzy przebywali z nim na co dzień, mówili: „Taki zwyczajny, prosty i dostępny dla każdego. Pogodny, ze zdrowym poczuciem humoru i uśmiechający się do ludzi, do ptaków, do nieba, do kwiatów”. Umiał rozpoznawać wszystkie rośliny, rozróżniać głosy śpiewających ptaków. Wszystkim potrafił się serdecznie cieszyć, zachowując jednocześnie zdrowy dystans do spraw dziejących się wokół niego. Umiał śmiać się z siebie, traktować swoją osobę pół żartem, ale innych brał zupełnie serio. Był taki, jak Błogosławieństwa, które pozostawił.
ks. Andrzej Gałka