„Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”. J 11, 25

 

Dnia 14 listopada 2017 roku odeszła do Pana nasza Siostra

 

ŚP. SIOSTRA Alicja od Jezusa Hostii

Zofia Ewa Tarkowska

Przeżywszy lat 87; życia zakonnego – 62; profesji – 60.

 

 Msza św. pogrzebowa będzie sprawowana w piątek, 17 listopada, o godz. 12:00 w kaplicy Matki Bożej Anielskiej w Laskach. Po Mszy świętej – pogrzeb na cmentarzu zakładowym.

PANIE, PRZYJMIJ JĄ DO SWOJEJ ŚWIATŁOŚCI.

 

 

Siostra Alicja – Zofia Ewa Tarkowska urodziła się 29 czerwca 1930 roku we wsi Rzewuski Stare, w powiecie siedleckim, województwo mazowieckie. Była jednym z sześciorga dzieci Aleksandry z Kozłowskich i Antoniego Tarkowskiego.

Ochrzczona została 6 lipca 1930 roku w kościele parafialnym św. Jakuba w Przesmykach. Tam też już w 1939 roku (a więc w wieku 9 lat) otrzymała sakrament bierzmowania z rąk bp. Czesława Sokołowskiego.

Rodzice siostry Alicji prowadzili małe gospodarstwo. Zofia pomagała im w pracy i jednocześnie w pobliskich Przesmykach uczyła się w szkole podstawowej. Mając szesnaście lat wyjechała z domu rodzinnego do Siedlec, aby kontynuować naukę w tamtejszej Szkole Ogólnokształcącej Stopnia Licealnego im. Królowej Jadwigi. Dziewiątą klasę, czyli tzw. małą maturę, ukończyła w czerwcu 1949 roku.

W tym samym roku, po wakacjach, dziewiętnastoletnia Zofia wstąpiła do Karmelu w Warszawie.

W Karmelu złożyła śluby czasowe na trzy lata jako s. Maria Imelda od Jezusa Hostii. W czwartym roku życia zakonnego poważnie zachorowała. Po wyleczeniu, lekarze przeciwstawili się jej powrotowi do Karmelu, uważając, że życie za klauzurą nie będzie dla niej korzystne.

Zofia wróciła do rodziców, a następnie podjęła pracę w Ursusie jako pomoc domowa. O Laskach usłyszała od Matki Klary w Karmelu,  która – jak to zapamiętała s. Alicja – „była wraz ze swoją rodziną wychowywana przez «Laski», przez Ojca Korniłowicza i dużo mówiła o Laskach”.

Po kilku miesiącach Zofia zgłosiła się do Zakładu dla Niewidomych do pracy w szwalni. Przyjazd do Lasek (8 lipca 1954 roku) poprzedziła pielgrzymką na Jasną Górę – 6 lub 7 lipca – gdzie u stóp Matki Najświętszej złożyła: „całą swoją przeszłość, która jest tak dziwna i szczególna, i od tej chwili rozpocznę niejako nowe życie” – jak sama napisała.



Do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża wstąpiła 19 lutego 1955 roku. Postulat rozpoczęła 27 lutego 1955, a nowicjat – 14 sierpnia 1956.

Pierwszą profesję – jako s. Alicja od Jezusa Hostii – złożyła 15 sierpnia 1957 roku. Śluby wieczyste – 15 sierpnia 1963.



W grudniu 1956 roku Zgromadzenie otrzymało od ks. Prymasa Wyszyńskiego kościół i klasztor na Piwnej. Wszystkie postulantki wyjechały do Warszawy, aby pomóc przy porządkowaniu odbudowywanego kościoła i urządzaniu dom zakonnego. Siostra Alicja – już jako nowicjuszka – pozostała w Laskach sama. Była ostatnią nowicjuszką, która składała pierwsze śluby w kaplicy w Laskach. Kolejne nowicjaty miały już pierwszą profesję w kościele św. Marcina. Przed ślubami miała krótkie spotkanie z Matką Czacką, która pobłogosławiła ją robiąc jej na czole krzyżyk.

Pracowała w postulacie siedem lat. W tym okresie tak pisała: „Zachwycam się warunkami, w jakich pracuję. Wiele godzin w domu św. Elżbiety jestem sama. Wokoło cisza głęboka, las, słońce i często zaglądające do karmnika sikorki, kowalik, dzięcioł, sójki i wiewiórki. W tej swojej pustelni uczę się znajomości Boga. Dziękuję i zachwycam się, że nawet w Laskach mam aż takie warunki. Jak potrzeba, to oczywiście z radością biegnę do centrali, szczególnie na rekreacje, po takim wzorowym milczeniu są bardzo pożądane”.

Potem pracowała trzy lata w internacie dziewcząt, w pierwszej grupie.

Od października 1962 roku przeszła do pracy w Szpitaliku, który wówczas mieścił się jeszcze w baraku naprzeciw kaplicy. Pracując tam, ukończyła trzymiesięczny kurs pielęgniarski, zorganizowany pod opieką Prymasa Wyszyńskiego przez Referat do spraw Zakonnych w Warszawie. W Szpitaliku s. Alicja pracowała trzy lata. A następnie należała do wspólnoty żułowskiej. Pielęgnowała chore podopieczne domu i wykonywała różne inne zadania, włącznie z pracą w polu. W tym czasie dokształcała się w pielęgniarstwie i wykazywała w tej dziedzinie duże uzdolnienia, intuicję, a przede wszystkim wielkie serce.

Na początku lat siedemdziesiątych wróciła na Piwną. Podjęła pracę w szwalni centralnej, gdzie pracowała do 2010 roku – a więc blisko 40 lat! Oprócz szycia wykonywała też inne prace. Zajmowała się pielęgniarstwem, przynosiła z apteki lekarstwa, robiła zastrzyki i inne potrzebne usługi pielęgniarskie. Pomagała w refektarzu, zmywała, miała dyżury w kościele. Z czasem zakres pracy w szwalni stawał się coraz mniejszy, gdy coraz bardziej ograniczały Siostrę choroba i wiek.

Tym, co budowało na co dzień, była Siostry dziecięca prostota i radość, zakochanie w Bogu, młodość ducha.

W sierpniu 2010 roku s. Alicja przeszła do wspólnoty św. Rafała w Laskach. Wiernie uczestniczyła we wspólnych modlitwach, trwała na adoracji. Włączała się w dyżury przy zmywaniu. Z czasem, gdy sił coraz bardziej ubywało, jeszcze częściej można było spotkać Siostrę w kaplicy, na modlitwie. Z biegiem czasu pozostawała już tylko w obrębie swojego pokoju. Od sierpnia tego roku stan Siostry zdrowie stopniowo się pogarszał.

We wtorek, 7. listopada, s. Alicja przyjęła sakrament chorych. Kolejne pogorszenie przyszło w niedzielę, 12. listopada, cały dzień trwały wspólne modlitwy, przyjechała rodzina s. Alicji. W miarę możliwości czuwała przy s. Alicji s. Mieczysława, jej bratanica, też franciszkanka służebnica Krzyża.

***

Siostra odeszła we wtorek, 14. listopada, podczas Nieszporów odmawianych w domowej kaplicy. Otoczona modlitwą sióstr, przy słowach: „…bądź wola Twoja” wydała ostatnie tchnienie.

Eksportacji ciała o godz. 20:00  przewodniczył ks. Edward Engelbrecht. Obecny był również ks. Waldemar Kluz oraz siostry poszczególnych domów laskowskich.

***

„Pokój i radość w Krzyżu”… te słowo, według mnie, najlepiej charakteryzują śp. s. Alicję od Jezusa Hostii… To, co było uderzające w kontakcie z Siostrą, to NIESKOŃCZONA łagodność, cierpliwość, pogoda ducha. Miałam to szczęście należeć przez kilka lat do tej samej wspólnoty, co s. Alicja… Mimo wieku i dolegliwości z nim związanych budowała nas swoim pokojem, radością, prostotą, pogodą ducha i pobożnością. Nigdy nie widziałyśmy s. Alicji zniecierpliwionej, zdenerwowanej… Wydawałoby się, że może tym spokojem obdarować nas wszystkie…

Niech odpoczywa w pokoju wiecznym… i wstawia się za nami… Amen.

 

 

 

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close