Znalazłam swoją drogę ku szczęściu.

 

            Pragnę pokrótce podzielić się z Wami tajemnicą mojego powołania, ufając, że pomoże to również innym w „szukaniu drogi ku szczęściu”…

Mam na imię Anna, a moje imię zakonne to s. Karolina. Pochodzę z Targowisk. Z rodzeństwa jestem najstarsza w rodzinie – mam jeszcze trzech młodszych braci.

Myśli o życiu zakonnym pojawiały się u mnie już w szkole podstawowej. Lubiłam modlić się i przebywać w kościele. Bardzo duży wpływ na kształtowanie mojego powołania miała Babcia Stanisława, która była osobą głęboko wierzącą. To Ona uczyła mnie modlitwy i objaśniała zasady wiary, odpowiadała na pierwsze rodzące się w dziecięcym sercu pytania. Często słyszałam jak Babcia śpiewała Godzinki lub pieśni pasyjne. Znaczący wpływ miała również atmosfera domowa: normalność rodzinnych kontaktów, zdrowe relacje z Rodzicami i braćmi, a także to, że widziałam wzajemną miłość jaka łączyła Rodziców oraz świadectwo ich życia.

Pod koniec szkoły podstawowej pojechałam na kolonie nad morze. Pamiętam, że bardzo nie podobało mi się tam, szczególnie, gdy widziałam, że pomimo dyscypliny większość dzieci robiła to, co chciała. Nie podobało mi się także to, że nie pozwalano nam nic robić, np. sprzątać, zmywać po sobie. Było to dla mnie bardzo trudne do przyjęcia, gdyż od dziecka byłam wychowywana do podejmowania domowych prac i obowiązków. Nie byłam zadowolona z tych kolonii, dlatego z dużą radością przyjęłam propozycję moich kuzynek na wyjazd na oazę, gdzieś w okolice Jasła. Oaza – było to coś zupełnie mi nieznane i chciałam doświadczyć, co to takiego. Ksiądz Proboszcz wypełniając ankietę, którą potem miałam dostarczyć do organizatorów oazy, powiedział do mnie: „ I żeby cię tam coś nie odmieniło.” I jak teraz widzę były to „prorocze słowa”, gdyż chyba właśnie podczas tej oazy „coś mnie odmieniło”. Już na miejscu okazało się, że to zupełnie coś innego niż kolonie. Byłam zachwycona. Odkryłam zupełnie inny świat. Pamiętam, że zastanawiałam się, jak to możliwe, że pomimo tego, że jakoś specjalnie nikt nas nie pilnował (tylko starsi koledzy i koleżanki), panował ogólny porządek, kultura dobrego zachowania i wzajemny szacunek. Pozytywnie zaskoczył mnie także podział na dyżury – wszystko robiliśmy sami. Było wtedy bardzo dużo radości; było tak domowo, normalnie… Na spotkaniach podczas oazy omawialiśmy różne tematy, m.in. powołanie. I wtedy po raz pierwszy świadomie usłyszałam o różnych rodzajach powołania w Kościele. Po powrocie do domu podjęłam działalność w powstałym w naszej parafii Kole Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, co dawało mi możliwość kontaktu z rówieśnikami o podobnych poglądach i zainteresowaniach, a także możliwość wyjazdów. Trochę zaczęłam również dyskretnie „przyglądać się” Siostrom Michalitkom, naszym niedalekim sąsiadkom, które widziałam szczególnie w czasie Nabożeństw Fatimskich, na które uczęszczaliśmy wiernie całą rodziną. Kiedyś do naszej parafii przyjechały również s. Klawerianki, opowiadając o swojej pracy misyjnej. Moje przyglądanie się było „z daleka i dyskretnie”. Kiedyś poszłam na Pieszą Pielgrzymkę z Krosna do Częstochowy w grupie św. Jana z Dulki i tam wprost „śledziłam” i „podglądałam” idące dwie siostry zakonne. Bardzo mnie zdziwiło i zaskoczyło ich normalne, proste zachowanie, wzajemna troska o siebie, otwartość na innych, a nade wszystko to, jak jedna drugiej opatrywała poranione stopy. Coraz częściej w sercu odzywał się jakiś „tajemniczy głos” pytający: „A może i Ty?”.

Kiedyś zupełnie przypadkowo – choć uważam, że nie ma przypadków – wpadł mi w ręce obrazek z adresem pewnego Zgromadzenia Zakonnego. Postanowiłam napisać do Sióstr. Odpowiedź nadeszła dość szybko i tak zaczął się mój bliższy kontakt z siostrami zakonnymi. Kiedy byłam w szkole średniej, poznałam Siostry Klawerianki z Krosna i zaczęłam u Nich bywać od czasu do czasu na rekolekcjach albo korzystając z przerw w nauce. Pomyślałam wtedy, że skoro Zgromadzenie Zakonne, do którego zaczęłam pisać jest dość daleko od mojego miejsca zamieszkania, to mogę zapoznać się z życiem zakonnym trochę bliżej.

Nadszedł czas egzaminów maturalnych i podejmowania konkretnych decyzji. Okazało się, że ze względu na moje kłopoty ze wzrokiem (od dzieciństwa mam wysoką wadę krótkowzroczności) nie mogę zostać przyjęta do Zgromadzenia, do którego pisałam i do którego chciałam wstąpić. Było to dla mnie bardzo trudne doświadczenie, które nawet w znacznym stopniu zachwiało moją wiarą. Dużym wsparciem była dla mnie wtedy znajoma siostra Klawerianka, z którą mam kontakt do tej pory. To siostra modliła się za mnie i podtrzymywała na duchu. Podała mi również adres do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża z Lasek. Początkowo przeżywałam tak wielki bunt i chwile niezrozumienia, że nie mogłam zdecydować się na to, by napisać do Sióstr. Ale stopniowo zaczęły pojawiać się we mnie pytania: „A może tak właśnie Pan Jezus chce?”, „To Jego wybór… On wybiera…”, „Pozwól Mu działać…”, „Jego wola – czy moja wola?”. Długo trwało to „mocowanie”, aż wreszcie postanowiłam „złożyć broń” i powiedziałam: „Niech będzie jak Ty chcesz…”. Napisałam do Lasek. Siostry odpowiedziały bardzo szybko i zaprosiły na rekolekcje. Zachęcały również do przyjazdu, aby się wzajemnie poznać. Pojechałam. I „o dziwo”: od pierwszej chwili poczułam się jak u siebie, na swoim miejscu. To było niesamowite! Choć miałam chwilę wahania podczas modlitwy tuż przed rozmową z Matką Generalną, to jakiś głos wewnętrzny mówił: „Ile jeszcze będziesz się wahać? Ile jeszcze Mam na ciebie czekać?”. Podjęłam decyzję i od razu poczułam, że jest to słuszna decyzja! Po powrocie do domu trzeba jeszcze było przejść przez trudny etap poinformowania Rodziców, ale z łaską Bożą udało się, choć muszę przyznać, że nie byli wtedy „zachwyceni”.  Ale jestem ogromnie wdzięczna moim Kochanym Rodzicom za to, że się nie sprzeciwiali. Wiem doskonale, że ta moja decyzja była dla nich trudna do przyjęcia, bo burzyła wszelkie wyobrażenia i dotychczasowe plany, schematy, że była całkowicie niezrozumiała. Dla mnie samej, już po 18 latach życia zakonnego, to moje powołanie jest ciągle ogromną tajemnicą. I nie umiem odpowiedzieć sobie na pytanie: „Dlaczego właśnie ja?”. Codziennie staję w ogromnym zdziwieniu przed tym niezrozumiałym dla mnie wyborem Pana Boga. Jedyną odpowiedzią jaką znajduję jest tylko ta, że On aż tak ukochał!

A co teraz znaczy moja decyzja dla Rodziców? Myślę, że też w ich życiu to moje „odejście” dało dobre owoce: mieli jedną córkę, teraz mają ponad 100 – przecież moje współsiostry są również Ich dziećmi! Wiedzą, że zawsze są otoczeni miłością i nade wszystko nieustanną modlitwą. I tu sprawdzają się słowa Pana Jezusa: „…każdy kto dla Mego imienia opuści… Stokroć tyle otrzyma…”. I ja mam teraz tak dużo sióstr, domów, braci… niesamowite! Jestem bardzo szczęśliwa i choć oczywiście przychodzą czasem „trudne chwile” i „ciężkie dni”, to zawsze mogę liczyć na wsparcie, modlitwę i pomoc mojej wspólnoty! Razem dążymy do celu, którym jest Niebo! Jak mówi nasze powitanie: „Przez Krzyż – do Nieba!”.

Do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża wstąpiłam w swoje 20. urodziny w kwietniu 1999 r. Kiedy przechodziłam przez poszczególne etapy formacji, poznawałam charyzmat i duchowość naszego Zgromadzenia, biorąc udział w różnych posługach. W 2002 roku złożyłam pierwsze śluby zakonne, a w 2007 roku – śluby wieczyste – powiedziałam wtedy Panu Bogu „tak” na całe życie! Jestem bardzo szczęśliwa z podjętej drogi powołania. Codziennie dziękuję za tę ogromną łaskę i dar, które otrzymałam. Dostrzegam również przedziwne Boże prowadzenie po drogach wcześniej mi nie znanych.

Przez poszczególne lata życia zakonnego miałam możliwość posługi w różnych działach. Pracowałam w prowadzonej przez nasze Zgromadzenie Bibliotece Wiedzy Religijnej w klasztorze w Warszawie, posługiwałam w parafii w Izabelinie, pomagałam w różnych naszych Wspólnotach bliższych i dalszych, pełniąc wszelakie drobne posługi. Miałam również okazję pracy misyjnej. Przez cztery lata mieszkałam na Ukrainie: w Charkowie, Żytomierzu, Starym Skałacie – gdzie są również nasze siostry. Ponadto, pracowałam w Internacie dla Niewidomych Dziewcząt w Laskach w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Obecnie posługuję w naszym Klasztorze Matki Bożej Pocieszenia w Warszawie na Starym Mieście.

Bliskie mojemu sercu są słowa Psalmu 37: „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On Sam będzie działał!”.

W tym miejscu w krótkich słowach wspomnę o naszym Zgromadzeniu. Zostało ono założone przez Sługę Bożą Matkę Elżbietę Różę Czacką. Matka Elżbieta urodziła się 22 października 1876 r. w Białej Cerkwi na Ukrainie, w rodzinie Hrabiowskiej Czackich. Zdobyła staranne wychowanie i wykształcenie. W wieku 22 lat straciła ostatecznie – zagrożony już od dzieciństwa – wzrok. Idąc za radą jednego z okulistów (Bolesława Gepnera), przyjęła swoją ślepotę jako wezwanie do zajęcia się tym, co sama później nazwała: „sprawą niewidomych w Polsce”. W 1910 r. założyła w Warszawie Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, które istnieje i działa do dnia dzisiejszego. W latach 1915-1918 Elżbieta Czacka przebywała w Żytomierzu na Ukrainie, gdzie na skutek działań wojennych pozostała odcięta od Polski i założonego przez Nią Towarzystwa. Tam zrodziła się w Niej myśl o powołaniu do życia Zgromadzenia Zakonnego, które byłoby całkowicie oddane posłudze osobom niewidomym. Matka przywdziała habit, złożyła śluby zakonne i już jako siostra Elżbieta powróciła do Warszawy. To są nasze początki.

Charyzmat naszego Zgromadzenia obejmuje służbę wśród osób niewidomych fizycznie i duchowo. Matka Czacka była przekonana, że to nie kalectwo fizyczne jest największym nieszczęściem człowieka, ale kalectwo duchowe: grzech, niewiara w Boga, niedostrzeganie działania Boga w życiu człowieka, niezauważanie miłości Bożej.

Każdy z nas idzie do Nieba inną drogą, jednak jest to zawsze droga szczęścia, wcześniej już przygotowana i „obmyślana” przez Kogoś Kochanego. Chodzi tylko o to, by odkryć ten Jego plan.

Z całego serca życzę wszystkim, którzy „szukają swojej drogi” w życiu, otwartości na ciche Słowo Powołania. Modlę się często w tych intencjach.

s. Karolina – Franciszkanka Służebnica Krzyża

 

 

 

 

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close